Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski
306
BLOG

Rewolucja oligarchii i establiszmętu

Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski Polityka Obserwuj notkę 0

Zrobiło się ciepło i miło, rewolucję czas zacząć. Wszystko już gotowe, subsydia zostały rozdzielone i wzbogacą polskie, skromne PKB. Aktywiści. – rozpaleni, środki techniczne – zgromadzone, i choć program miejscami zgrzyta, to duch w narodzie taki sam, jak wówczas gdy „warchoły i siły antypaństwowe buntowały się przeciw zdobyczom socjalizmu”. Marks podpowiedział by chętnie, co myśli o powtarzającej się historii, lecz dziś nie wypada już głośno cytować Marksa.

Mamy teraz taki specyficzny przypadek, gdy dawny establiszmęt (czas spolonizować pisownię tego słowa) chce zrealizować swój powrót do władzy przy pomocy pastiszu rewolucji ludowej. Do władzy, jak na złość, doszła bowiem akurat partia typowo ludowa; o socjalistycznym spojrzeniu na gospodarkę i konserwatywna, by nie rzec obskurancka, obyczajowo. Usuwana w trybie ekspresowym poprzednia elita, częściowo posiadająca korzenie ukształtowane jeszcze w czasach stalinowskich, miast odzyskiwać władzę zwyczajnie, tj. przy pomocy skorumpowanej kadry dowódczej wojska i policji, postanowiła zorganizować „majdan” i przepędzić wybranych przez niewdzięczny lud „uzurpatorów”, wykorzystując w tym celu siłę moralną szerokich rzesz społeczeństwa. Na takie działania „reakcja” otrzymała grant od zachodnich demokratów i nic się już nie poradzi, „majdan” musi się odbyć koniecznie, choćby tyci. Faktury będą przecież porządnie skontrolowane. Przypuszczalnymi przeciwnikami „majdanu” mogą być: „lud pracujący miast i wsi” a zwłaszcza resztki wielkoprzemysłowej klasy robotniczej z konserwatywnymi górnikami na czele oraz, uwiedziony deklarowanym pionem moralnym nowego przywództwa, kościół. Sprzymierzeńcami zaś –  struktury europejskie, zagraniczne media, banki, system wymiaru sprawiedliwości i dawni przywódcy związkowi, którzy z ludem bożym nie chcą mieć już nic a nic wspólnego.

Rewolucja rozpoczęła się marszem przedstawicieli budżetówki w wieku średnim pod hasłami proeuropejskimi. Ponieważ nieformalny dyktator rządzącej partii, także zadeklarował bezwzględną proeuropejskość, której zresztą wcześniej dawał praktyczne wyrazy, postronny obserwator może odnieść wrażenie głębokiego zanurzenia naszej sceny politycznej w sosie surrealistycznym. Opozycja twierdzi jednak uparcie, że dyktator wyprowadza nas z Europy a do władzy dopuszcza elementy skrajnie narodowe, że daje przyzwolenie na faszyzm, antysemityzm i jawną przestępczość w typie rozbójniczym. Trzeba przyznać, że środowiska narodowe i ksenofobiczne faktycznie u nas istnieją. Niefortunnie są one akurat skonfliktowane z partią rządzącą, którą uważają za zdradziecką wobec swej sprawy, a na rzekome wsparcie jakie od niej otrzymują wciąż nie znaleziono przekonujących dowodów. Poza tym są to środowiska dziesiątki razy słabsze od swych ideowych pobratymców z krajów, które mają zwyczaj pouczać Polskę na okoliczność jej rzekomej degeneracji ideowo-moralnej a zarazem są tej naszej rewolucji, co najmniej medialnymi, sponsorami.

Skupmy się na przewodnim haśle rewolucjonistów; domniemanym „polexicie”, czyli koncepcji opuszczenia przez nasz kraj struktur europejskich. Spośród kilku wizji zjednoczonej Europy, przewagę wśród jej obecnego przywództwa uzyskał model „partiotyzmu konstytucji”, którego autorzy, tacy jak Horkheimer czy Habermas, wywodzili się ze lewicowej frankfurckiej szkoły filozoficznej, inni zaś teoretycy, których myśli adoptowano do tego modelu, jak Gramsci czy Spinelli, to byli liderzy środowisk jawnie komunistycznych. Model zakłada dominację struktur centralnych nad państwowymi, powolny zmierzch państwa narodowego, religijności chrześcijańskiej i tradycyjnych wartości. Zaproszenie muzułmańskich uchodźców „jak leci”, zamiast wdrożenia programu pomocowego bezpośrednio w ich krajach rodzimych, jest częścią tej układanki. A jej efektem jest powstanie paneuropejskiej klasy próżniaczej – quasi-arystokracji, znaczący wzrost biurokracji, dominacja wielkich koncernów i ich lobbystów, zanik tradycji oraz kultury jaką znaliśmy dotychczas i zastąpienie ich czymś w rodzaju „kuchni fusion”. Jest zrozumiałe, iż jedynie rozbicie tradycyjnych więzi społecznych pozwoli na utrzymanie władzy tej nowej, międzynarodowej elity. A władza ta jest kluczowa, ponieważ zapobiec ma wojnom między narodami Europy, które trapiły nasz kontynent przez stulecia, aby znaleźć swój tragiczny finał w wieku dwudziestym. Ponieważ ludowi nie można zanadto ufać (vide wybory w Polsce) prawdziwe centra tej władzy muszą być niepodległe plebiscytom i głosowaniom ludowym. Niemniej są przecież demokracji oddane całą swą istotą, a więc demokratyczne same z siebie (por. centralizm demokratyczny).

Jak to się stało, że idee bojowych reprezentantów „nowych nurtów marksizmu” są dziś paliwem dla wielkich koncernów i światowych banków? Można by się wykpić bon motem, że historia jest ironiczną matką, że efekty wynikające z konceptów i teorii z reguły są odległe od przekonań i racji moralnych ich twórców. Czy Hegel pragnąłby stalinowskich łagrów, a Marks wespół z Konfucjuszem maoistowskiej hekatomby? Była by to chyba teza nazbyt surowa. Co zatem robią biedny Gramsci na sztandarach banksterów i nieśmiałe trockistki w Komisji Europejskiej? Po prostu ustrój nowej Unii ma charakter mieszany, to już nie jest kapitalizm, to coś całkiem nowego. Multikulturalizm współbrzmi z multiidealizmem. Marksizm może być użyteczny gdy walczymy z drobną burżuazją, prawo własności traktując wybiórczo. Liberalizmu użyje się do wspierania przemian obyczajowych, bo jesteśmy jeszcze w fazie ogłupiania ludów, co skutkuje m. in. wysypem uczonych białogłów od gender studies, przebranych za Aleksandrę Kołłontaj.

Inna wizja zarządzania kontynentem, bliższa naszej obecnie rządzącej partii i jej dyktatorowi, to koncepcja „Europy ojczyzn”, lansowana już przez ojców założycieli EWG, oraz wielu dawnych polityków europejskich jak Ch. de Gaulle czy M. Thatcher. Wedle tego zespołu idei centralne władze europejskie łączyły by jedynie na bardzo ogólnym poziomie państwa narodowe i federacyjne, dbając o żeby grały one wedle tych samych przepisów na możliwie równym boisku. Tradycje i wartości europejskie mają tu być nośnikiem dla polityki Unii oraz polityk krajowych. Na koncerny i wielkie banki oddziaływać ma mechanika prawa antymonopolowego, aby jak najszerzej promować przedsiębiorczość i projekty własne obywateli. Ustrojem gospodarczym ma być liberalny kapitalizm (w tym zakresie rządzący obecną Polską mają akurat wariant autorski).

Te dwie wizje; Europy pan-eurokratów i „Europy ojczyzn” są sprzeczne i wrogie sobie. To jest właśnie wymiar europejskiej wojny cywilizacyjnej, w której szala, na skutek postawy Niemiec, i – paradoksalnie – ich narodowych interesów, przechyliła się mocno na rzecz tej pierwszej. Przywódcy obecnej Polski, deklarując z kolei przywiązanie do drugiej z nich, stali się automatycznie wrogami dla głównych rozgrywających Europy, przede wszystkim dla Komisji Europejskiej, która walczy o zwiększenie swych uprawnień, nie tylko z Polską ale także na przykład z Radą Europy. Polacy, jeśli mają taką możliwość, kontestują opinie Komisji, sami zaś nie są przez nią słuchani. Jednym słowem, ów rzekomy „polexit”, to jedynie zgłoszenie preferencji modelu, niezgodnego z interesami obecnego zarządu władzy centralnej. Polska będzie zapewne upokarzana dopóki nie zmienią się władcy, tu lub tam. Układ sił przypomina starcie jeża z ciężarówką, z tym, że tych jeży jest w Europie coraz więcej i czas gra raczej na ich korzyść .

Przyszłość tego starcia, oglądanego przez moje okulary, nie wygląda różowo. Już od niemal dekady mamy w Europie (ale nie w Polsce, bo boisko jednak nie jest równe, ba, nawet systemy ekonomiczne w Unii Europejskiej nie są jednolite) ujemne stopy procentowe. Polityka bardzo taniego i łatwo dostępnego kredytu doprowadziła do nieznanego dotąd poziomu zadłużenia, powstania ogromnych „baniek spekulacyjnych” oraz dojścia hazardzistów do władzy w instytucjach finansowych. Zdumiewające, jak długo udaje się gospodarkom utrzymać na tej fali bez wywołania efektu hiperinflacji i recesji. Te zjawiska są jednak przed nami, bo w ekonomii, tak jak w życiu, nie da się manipulować i oszukiwać bez końca. Nadchodzący kryzys, doprowadzi do pauperyzacji społeczeństw europejskich. Młodzi ludzie, pozbawieni perspektyw masowo zasilać będą szeregi organizacji skrajnych, w tym także muzułmańskich. Islam daje bowiem łatwe odpowiedzi na pytania egzystencjalne, mocną misyjną ideę i ścisłe poczucie przynależności. Załamanie gospodarcze i społeczne doprowadzi zapewne do wojny, która da banksterom okazję do resetu długów, lecz zarazem całkiem przeorze kontynent. Zmieni jego strukturę społeczną, demografię, kulturę. Stworzy nowy świat, zasilany nowymi ideami, które dane będzie poznać jedynie niektórym z nas.

Na razie jednak nikt o takich makabreskach nie myśli. Na razie dzielnie walczymy z polskimi faszystami ukrytymi przemyślnie w partii ludowej oraz osobiście z jej złowieszczym dyktatorem, rodem z żoliborskiego dna piekieł. Na razie pochodzimy sobie i poskaczemy, co odchudza, uzdrawia i jest dobrą wiadomością dla przemysłu obuwniczego. Na razie: nie straszny nam deszcz ani kurz, będziemy tak chodzić i już. Niech żyje nam demokracja, gazownictwo, elektryfikacja I niech znów będzie jak było, gdy jadło się lepiej i piło, a jeszcze jak grill gorące pust wsiegda budiet sołnce

Polecam się: Dariusz Kozłowski. Cała Nadzieja w korupcji. Felietony i rysunki. Łomianki, Wydawnictwo LTW, 2013, s. 208. Zamówienia: http://www.ltw.com.pl, tel. +48 22 751 25 18 Drodzy komentatorzy, na tej stronie zwalczam przejawy braku szacunku dla bliźniego. Szacunek jest ważny skoro nie umiemy kochać. Myślenie grupowe i partyjnictwo - niemile widziane. Zapraszam wszystkich z ambicjami do suwerenności. Arnold i Polinezja Etiopskie drogi: Odcinek 1 Odcinek 2 Odcinek 3 Odcinek 4 Odcinek 5 Odcinek 6 Odcinek 7 Odcinek 8 Odcinek 9 Odcinek 10 Odcinek 11 Odcinek 12 Odcinek 13 Odcinek 14 Odcinek 15 Odcinek 16 Odcinek 17 Odcinek 18 Odcinek 19 Filipiny: Ania i Józef, czyli seks w małe wiosce Grobowce z pełnym wyposażeniem Synkretyczny taksówkarz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka